Inwestycje przeciwpowodziowe na peryferiach. Ekolodzy: nie powtarzać starych błędów!
Towarzystwo Benderowskie prowadzi projekt „Klimatyczny strażnik peryferii”. Projekt otrzymał wsparcie finansowe w ramach programu PROTEUS, prowadzonego przez Transatlantic Foundation, europejskie ramię The German Marshall Fund of the United States.
Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora(-ów) i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Unii Europejskiej lub Europejskiej Agencji Wykonawczej ds. Edukacji i Kultury. Ani Unia Europejska, ani organ przyznający nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.
Do badania kwestii klimatycznych wybrano osiem gmin (do 20 tys.): gmina Jedlina-Zdrój, gmina Kamieniec Ząbkowicki, gmina Karpacz, gmina Malczyce, gmina Mirsk, gmina Szklarska Poręba, gmina Świeradów-Zdrój, gmina Walim.
Tym razem opisujemy kwestie powodzi w obliczu zmian klimatu.
Czytaj też: Sukces klimatycznych strażników na peryferiach! Świeradów-Zdrój stworzy plan dla środowiska
Zbiornik pod Kamieńcem Ząbkowickim
Rząd pochwalił się tym, że ruszają strategiczne inwestycje przeciwpowodziowe, w tym prace projektowe zbiornika Kamieniec Ząbkowicki na Nysie Kłodzkiej, który zabezpieczy część terenów objętych wrześniową powodzią.
To jedna z rekomendowanych inwestycji, zawartych w „Programie redukcji ryzyka powodziowego w zlewni Nysy Kłodzkiej”, opracowanego przez Wody Polskie i prof. Janusza Zaleskiego, dyrektora Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły. Różne warianty zabezpieczeń redukujących zagrożenie powodziowe przez dwa miesiące były omawiane podczas konsultacji społecznych.
– Zdecydowaliśmy o budowie tego zbiornika jeszcze przed końcem formalnych konsultacji, dlatego że nie ma tu żadnych negatywnych emocji, protestów, napięć społecznych. Rozpoczynamy prace projektowe, rozpoczynamy tę inwestycję. Jesteśmy przekonani, że ona bardzo szybko powstanie. To jest krok milowy w budowaniu odporności przeciwpowodziowej dla tych terenów. To jest realizacja tego, co zrealizowane powinno być już wiele lat temu – powiedział w Kamieńcu Ząbkowickim Marcin Kierwiński, minister ds. odbudowy po powodzi.
Planowany obiekt będzie mógł pomieścić nawet 104 mln m sześc. wody, czyli niemal dwa razy więcej niż objętość fali powodziowej z września 2024 roku, która przeszła przez Bardo.

W pierwszym kroku, w latach 2025-2026, Wody Polskie skoncentrują się na opracowaniu dokumentacji projektowej, uzyskaniu niezbędnych decyzji administracyjnych i dokumentacji przetargowej, która pozwoli na wyłonienie wykonawcy robót. Prace budowlane mają być realizowane w 2027 roku, w ramach drugiego etapu inwestycji, który będzie częścią nowego projektu inwestycyjnego Banku Światowego.
Szacuje się, że uzupełnienie kaskady zbiorników przełoży się na ograniczenie zrzutu ze zbiornika Nysa w czasie powodzi do poziomu maksymalnie 600 m3 na sekundę, co jest wartością bezpieczną dla miejscowości poniżej kaskady.
Mateusz Balcerowicz, zastępca prezesa Wód Polskich ds. ochrony przed powodzią i suszą: – Budowa zbiornika Kamieniec Ząbkowicki to inwestycja, która znacząco poprawi bezpieczeństwo przeciwpowodziowe oraz retencję wód w regionie. Zbiornik domknie Kaskadę Nysy Kłodzkiej, usprawniając pracę czterech istniejących zbiorników: Topoli, Kozielna, Otmuchowa i Nysy. Dodatkowa rezerwa zasobów wodnych pozwoli skuteczniej ograniczać ryzyko powodzi i suszy w zlewni, co przyniesie ogromne korzyści dla całego regionu.
Projektowany zbiornik mokry, podobnie jak pozostałe zbiorniki w kaskadzie, w okresach suszy hydrologicznej będzie mógł dostarczyć wody rzece. Ponadto dzięki elektrowni wodnej przyczyni się do produkcji prądu z OZE, zaopatrzy ludność w wodę, a także będzie mógł być użytkowany wędkarsko i rekreacyjnie.
Czytaj też: Szklarska Poręba Średnia dla czystego transportu. Najwyżej położony przystanek z planu remontowego kolei
Działacze ekologiczni: Czas nie powtarzać starych błędów!
Ekolodzy z Koalicji Czas na Odrę apelowali do rządzących, by racjonalnie ocenić skutki i przyczyny powodzi. Wobec coraz bardziej prawdopodobnego nasilenia się, w związku z kryzysem klimatycznych, ekstremalnych zjawisk pogodowych radzą również, by nie darzyć nadmiernym zaufaniem technicznych form ochrony, które jak wskazują doświadczenia z 2024, mogą zawieść, a nawet zwiększyć zagrożenie.

Przyrodnicy wskazują, że rozwiązania opartej na naturze ochrony przeciwpowodziowej są znacznie tańsze i bezpieczniejsze. Ich uzupełnieniem powinny być programy edukacyjne, które uświadomią i w praktyce pomogą jak radzić sobie z nadchodzącymi powodziami i suszami.
– Pomimo mniejszych strat niż w 1997 roku powódź postawiła po raz kolejny pod znakiem zapytania dotychczasowe metody regulacji rzek. Wezbrania wód – nawet olbrzymie – są zjawiskiem naturalnym, choć należy się ich spodziewać coraz częściej. Rozmiar strat jest jednak często wynikiem nieprawidłowej gospodarki człowieka, a wielu strat można uniknąć wykorzystując potencjał naturalnych obszarów oraz dolin rzecznych – zauważają ekolodzy. Awaria zbiornika na Morawce powyżej Stronia Śląskiego oraz zalanie Nysy przez położony powyżej sztuczny zbiornik wielofunkcyjny wskazują, że techniczne formy ochrony przeciwpowodziowej usypiają czujność i bywają zawodne – twierdzi Krzysztof Smolnicki z Fundacji EkoRozwoju.
Suchy zbiornik Racibórz Dolny na Odrze, który od lat jako środowisko ekologiczne popieraliśmy, sprawdził się, ale trzeba pamiętać, że chroni on przed dotychczasowymi wezbraniami. Przy większych powodziach może, z racji na skalę spiętrzonej wody, stwarzać dodatkowe zagrożenie – dodaje.
Czytaj też: Strażnicy klimatyczni walczą o zerowy VAT na transport publiczny. Spora szansa na zmianę przepisów
Jak chronić się przed powodzią?
Istnieje szereg możliwości zwiększenia retencji w zlewni rzeki, które chronić mogą przed powodzią. Szczególnie istotna jest ochrona lasów wodochronnych w górach i terenów podmokłych oraz zwiększenie pojemności dolin rzecznych poprzez tworzenie polderów zalewowych i odsuwanie wałów. Ekolodzy przypominają, że już w 2000 roku wydali Atlas Obszarów Zalewowych Odry wskazujący tereny, na których odsunąć można wały, zwiększając retencję wody i bezpieczeństwo powodziowe – służąc jednocześnie przyrodzie.
– Póki co odsunięcie wałów nad Odrą na znacząco skalę udało się tylko w jednym miejscu – na wysokości wsi Tarchalice i Domaszków w gminie Wołów na Dolnym Śląsku. – informuje Piotr Nieznański z WWF Polska, który był inicjatorem przedsięwzięcia i przez lata je pilotował.
Odsunięcie wałów na odcinku Tarchalice-Domaszków świetnie się sprawdziło w czasie obecnej powodzi. Rzeka rozlała się na 600 hektarach terenów głównie leśnych i udało się tu bezpiecznie zatrzymać 12 mln m3 wezbranej wody. Takich miejsc wzdłuż Odry mogłoby być kilkadziesiąt. Wtedy ludzie, zamiast sypać wały, mogliby spać spokojnie – zauważa.
Grozi nam susza na peryferiach
Myśląc o powodzi, nie można zapomnieć o suszy, twierdzą ekolodzy.
– Uwaga publiczna koncentruje się obecnie na ekstremalnych zjawiskach i znaczących stratach. Tymczasem ich zdaniem kluczowe jest odtwarzanie naturalnej retencji dolin rzecznych i dorzeczy. Odtwarzanie systemu zastawek w dolinie Stobrawy, która jest prawym dopływem Odry, pozwoliło niskim kosztem odtworzyć naturalną retencję na kilkunastu kilometrach rzeki. W czasie powodzi powstrzymało to spływ wód, które nie trafiły do Odry. Po ustaniu opadów zdeponowane wody będą z kolei służyć ochronie przed suszą – zauważa Dorota Chmielowiec-Tyszko, koordynującą działania polskiej części Międzynarodowej Koalicji Czas na Odrę.

Są środki finansowe, prawie miliard złotych w unijnym Krajowym Planie Odbudowy, które polskie samorządy i rolnicy mogą wykorzystać na walkę z suszą i powodziami na obszarach wiejskich. Służące naturalnej retencji krajobrazowej środki mogą też pośrednio ograniczać zakwit złotych alg poprzez redukcję stanów niżówkowych na rzekach. – To szansa, z której powinniśmy skorzystać – puentuje koordynatorka.