Dr Jakub Nowotarski dla strażników klimatycznych: Kolej to rozwiązanie dla pasażerów z całego Dolnego Śląska. Potrzeba inwestycji
Towarzystwo Benderowskie prowadzi projekt „Klimatyczny strażnik peryferii”. Projekt otrzymał wsparcie finansowe w ramach programu PROTEUS, prowadzonego przez Transatlantic Foundation, europejskie ramię The German Marshall Fund of the United States.
Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora(-ów) i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Unii Europejskiej lub Europejskiej Agencji Wykonawczej ds. Edukacji i Kultury. Ani Unia Europejska, ani organ przyznający nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.
Do badania kwestii klimatycznych wybrano osiem gmin (do 20 tys.): gmina Jedlina-Zdrój, gmina Kamieniec Ząbkowicki, gmina Karpacz, gmina Malczyce, gmina Mirsk, gmina Szklarska Poręba, gmina Świeradów-Zdrój, gmina Walim. Działaniami objęto również poszkodowany przez powódź Lądek-Zdrój.
Kwestie transportowe omawiamy z dr. Jakubem Nowotarskim, prezesem stowarzyszenia Akcja Miasto i radnym miejskim Wrocławia (b. przewodniczącym komisji polityki transportowej i zrównoważonej mobilności Rady Miejskiej).
Czytaj też: Jakub Nowotarski: Europejski Zielony Ład w transporcie to mocne stawianie na transport publiczny
Chciałbym zapytać, co sądzi pan o ogólnym rozwoju kolei na Dolnym Śląsku? Niedawno otwarto trasę do Świeradowa-Zdroju, wkrótce ruszy połączenie do Karpacza, wcześniej była też reaktywacja trasy do Jedliny-Zdroju. Jak ocenia pan te działania?
Jakub Nowotarski: – Tak, zdecydowanie mnie to cieszy. To, że te trasy są reaktywowane, to bardzo dobry znak. Przede wszystkim dlatego, że kolej to dziś po prostu dobre rozwiązanie dla pasażerów z całego Dolnego Śląska. Popatrzmy na to, ile osób każdego dnia wysiada z pociągów aglomeracyjnych i regionalnych na Dworcu Głównym we Wrocławiu. To po prostu działa. Ludzie sami z siebie chcą z tego systemu korzystać.

Więc nie pozostaje nam nic, tylko iść w tym kierunku dalej, tworzyć więcej połączeń. Inwestowanie w kolej to nie tylko działanie ekologiczne, ale również sposób na poprawę jakości życia mieszkańców mniejszych miejscowości.
Oczywiście to wymaga kolejnych inwestycji infrastrukturalnych, i to niemałych.
Czytaj też: Klimatyczny strażnik peryferii: jak z rowerami w gminach Karkonoszy?
Jakie inwestycje są kluczowe?
– Jako radny mogę powiedzieć, że jednym z głównych projektów planowanych w regionie jest rozbudowa wrocławskiego węzła kolejowego. Tu chodzi m.in. o rozbudowę Towarowej Obwodnicy Wrocławia i Estakady Grabiszyńskiej. I co ważne, w obu przypadkach trzeba zaplanować budowę nowych przystanków.

Potrzeba nam inwestycji właśnie po to, żeby w perspektywie kilku, może kilkunastu lat, uruchomić również kolej miejską i aglomeracyjną. Bo obecnie nie mamy ani jednej, ani drugiej w pełni działającej. Nowoczesna kolej aglomeracyjna może pełnić rolę kręgosłupa komunikacyjnego, wokół którego łatwo budować spójną i efektywną siatkę połączeń autobusowych.
Dolny Śląsk i Wrocław mają potencjał przewozowy, którego nie wykorzystujemy przez ograniczenia infrastruktury. Wrocław niedawno odwiedził wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak i mówił dokładnie o tym samym. Wiemy, że trwają już prace koncepcyjne dotyczące tego, jak ten węzeł kolejowy zaprojektować i rozbudować. Niestety, te wspomniane przystanki ciągle pozostają pod znakiem zapytania.
A jakie problemy widzi pan w funkcjonowaniu wrocławskiego węzła kolejowego?
– Przede wszystkim jego ograniczoną przepustowość, ale też słabą integrację z komunikacją miejską. Popatrzmy na główne stacje w centrum – Dworzec Główny, Mikołajów, Nadodrze, a za chwilę również Świebodzki: wszystkie mają ten sam problem. Nie oferują wygodnych przesiadek na tramwaj. W wielu europejskich miastach przesiadki między pociągiem a tramwajem czy autobusem są błyskawiczne.
To naprawdę nie jest europejski standard, że przesiadka z pociągu na tramwaj zajmuje 5-7 minut tylko na samo dojście. Dla mnie to powinno działać inaczej: wysiadam z pociągu, schodzę po schodach na poziom zero i od razu mam przystanek tramwajowy. Czekam minutę, dwie i jadę dalej. To jest wygoda pasażera.
To rozwiązanie, które będzie korzystne dla osób, dojeżdżających z regionu, którzy przecież dojeżdżają do Wrocławia do pracy czy szkoły.
A czy podobne rozwiązania powinny działać też po drugiej stronie, w mniejszych miejscowościach, takich jak Malczyce, Kamieniec Ząbkowicki, Jedlina-Zdrój?
– Zdecydowanie tak. Tam też powinny być odpowiednie dowozowe połączenia autobusowe, które umożliwią wygodną przesiadkę na pociąg. I te autobusy powinny być zsynchronizowane z rozkładem jazdy pociągów.

Trzeba też zadbać o dobry dostęp pieszy, żeby nie trzeba było iść długiego odcinka po nieutwardzonej drodze bez chodnika. To są rzeczy, które skutecznie zniechęcają ludzi do korzystania z transportu publicznego.
Myślę, że Koleje Dolnośląskie mogłyby tu również rozszerzyć swoją ofertę przewozów autobusowych. Dzięki temu nawet jeśli pasażer się przesiada, to ma jedną, wspólną ofertę, czyli jeden bilet, który obejmuje całą trasę.
Kluczowa jest szeroko pojęta wygoda pasażera, którą trzeba projektować, żeby ludzie jeszcze chętniej korzystali z transportu zbiorowego.
Czytaj też: Budżety obywatelskie w gminach Dolnego Śląska. Partycypacja dla klimatu