Karol Trammer: Świeradów-Zdrój to kolejna historia sukcesu reaktywacji Kolei Dolnośląskich
Towarzystwo Benderowskie prowadzi projekt „Klimatyczny strażnik peryferii”. Projekt otrzymał wsparcie finansowe w ramach programu PROTEUS, prowadzonego przez Transatlantic Foundation, europejskie ramię The German Marshall Fund of the United States.


Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie poglądami autora(-ów) i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Unii Europejskiej lub Europejskiej Agencji Wykonawczej ds. Edukacji i Kultury. Ani Unia Europejska, ani organ przyznający nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.
Do badania kwestii klimatycznych wybrano osiem gmin (do 20 tys.): gmina Jedlina-Zdrój, gmina Kamieniec Ząbkowicki, gmina Karpacz, gmina Malczyce, gmina Mirsk, gmina Szklarska Poręba, gmina Świeradów-Zdrój, gmina Walim.
Karol Trammer, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Z biegiem szyn” i autor książki „Ostre cięcie” ocenia reaktywacje kolei w gminach.
Jak ocenia pan przeprowadzoną przez Dolnośląską Służbę Dróg i Kolei reaktywację linii kolejowej prowadzącej z Gryfowa Śląskiego przez Mirsk do Świeradowa-Zdroju, gdzie kursuje pociąg Kolei Dolnośląskich?
Karol Trammer: Oceniam, że to kolejna historia sukcesu reaktywacji Kolei Dolnośląskich. Na pewno jest to linia, która turystycznie ma spory sens, a ruch w weekendy jest bardzo duży. Zdarzają się sytuacje, że w pociągu jest bardzo dużo ludzi i pojawiają się głosy, że trzeba zapewnić bardziej pojemny tabor.

Duża frekwencja w pociągach jest o tyle pozytywna, że linia wcale nie wpina się pod kątem pasażera turystycznego w idealnym miejscu. Z Wrocławia, Jeleniej Góry czy innych dużych ośrodków trzeba dojechać do Gryfowa Śląskiego – spore znaczenie ma więc wyremontowanie linii Jelenia Góra-Gryfów Śląski-Lubań, bo to ma bezpośredni wpływ na rozwinięcie oferty i czy uatrakcyjnienie jej w dojazdach do Świeradowa z różnych części Dolnego Śląska.
Czytaj też: Budżety obywatelskie w gminach Dolnego Śląska. Partycypacja dla klimatu
Czy nie przydałby się bezpośredni pociąg np. do Wrocławia i Legnicy?
Kuszący byłby przyspieszony pociąg typu KD Sprinter, może na początek w weekendy. Pojawiłby się problem, że kurs szynobusu z Wrocławia do Świeradowa-Zdroju, dokąd pociąg elektryczny nie jest w stanie dotrzeć, wiązałby się ze zbyt małą liczbą miejsc na odcinku między Wrocławiem a Jelenią Górą.

Tak czy inaczej widać już jednak, że mimo przesiadek coraz więcej mieszkańców woli jechać z rejonu Świeradowa do Jeleniej Góry, na przykład do liceum, z przesiadką w Gryfowie, niż busem. To pokazuje, że układ oparty na skomunikowaniach w Gryfowie Śląskim zadziałał. I to też pozytywna informacja w kontekście tego, że polski pasażer często boi się przesiadek.
Zadziało też to, że część połączeń Świeradów-Zdrój-Jelenia Góra zapewniana jest bezpośrednim pociągiem. Bezpośredniość części połączeń zachęca pasażerów, ale też z czasem otwiera ich na wybór także tych połączeń, które wymagają przesiadki. Podobnie zadziałało to dobre kilka lat temu na trasie Świdnica-Wrocław przez Jaworzynę Śląską, gdzie nieliczne połączenia bezpośrednie otworzyły pasażerów na podróże koleją między Świdnicą a Wrocławiem nie tylko pociągami bezpośrednimi, ale także tymi wymagającymi przesiadki.
Kolejna reaktywowana linia to Świdnica-Jedlina, prowadzi przez między innymi przez gminę Walim: Zagórze Śląskie, Jugowice, która ruszyła najpierw weekendy, dopiero później w dni robocze. Jak to ocenić?
Sam co prawda tą linią jechałem jak na razie tylko raz, ale słyszę głosy, że przewidywano dużo mniej pasażerów i linia osiąga lepsze wyniki niż się spodziewano.

Ciekawym rozwiązaniem dla tej linii są bezpośrednie połączenia w dłuższej relacji Kudowa-Zdrój – Kłodzko – Nowa Ruda – Świdnica – Wrocław. Znów wracamy do przyciągającej pasażerów bezpośredniości – warto różne linie włączać w dłuższe ciągi i szerszą sieć połączeń.
Na Dolnym Śląsku wszyscy najbardziej czekają na trasę do Karpacza, który, jak wiemy, jest drugim największym kurortem zimowym w Polsce i cierpi na ogromną samochodozę i parkingozę.
Jeśli chodzi o Karpacz, widzę dwa wyzwania. Stacja jest na początku miejscowości, na dole i trzeba zorganizować dowóz pasażerów do Karpacza Górnego, może też do innych części tego kurortu jak Wilcza Poręba. Tak, by stacja w Karpaczu stała się węzłem komunikacyjnym dla całego kurortu, żeby pasażer z plecakiem czy walizką po wyjściu z pociągu nie musiał zastanawiać się, co dalej.

Druga sprawa to postulat, by Karpacz był obsługiwany bezpośrednimi pociągami z Wrocławia. Ale nie powinno to się wiązać z decyzją, że aby dać Karpaczowi, zabierzemy Szklarskiej Porębie. Moim zdaniem pociągi Wrocław-Karpacz powinny jechać po trasie: Wrocław – Legnica – Złotoryja – Lwówek Śląski – Wleń – Jelenia Góra – Karpacz. I wtedy też otwieramy na Karpacz mieszkańców okolic Lwówka Śląskiego czy Złotoryi, które obecnie, jeśli chodzi o mapę połączeń kolejowych, są białą plamą. To powiaty o dość dużym, jak na Dolny Śląsk bezrobociu i to może otworzyć możliwość pracy w Karpaczu. To także oferta dla turystów w Karpaczu, którzy mogą chcieć zrobić coś innego niż wejść na Snieżkę, np. pojechać do Szwajcarii Lwóweckiej, zobaczyć Jezioro Pilchowickie albo zwiedzić Wleń. Takie połączenie otworzy też zagłębie miedziowe na Sudety, na Karkonosze. Być może takie połączenie powinno być przyspieszone z Wrocławia do Legnicy, a potem już standardowo obsługiwać wszystkie przystanki.
Czytaj też: Klimatyczny strażnik peryferii: jak z rowerami w gminach Karkonoszy?
Czy jest w ogóle realne obsługiwanie Karpacza przez PKP Intercity? Dojazdem tam są zainteresowane wszystkie regiony w Polsce
PKP Intercity domyślnie jeździ do Szklarskiej Poręby. Zatem pojawia się pytanie, czy dzielić w Jeleniej Górze skład na Szklarską Porębę i Karpacz. Ale PKP Intercity właśnie zamówiło dwunapędowe zespoły trakcyjne. Może to szansa na powrót do relacji, która od lat jest niewykorzystywana w ruchu krajowym, z Jeleniej Góry do Szczecina przez Żary i Zieloną Górę.
Uruchomienie pociągu PKP Intercity na trasie Szczecin – Zielona Góra – Jelenia Góra – Karpacz byłoby też odpowiedzią na to, że Karpacz jest kurortem popularnym wśród mieszkańców zachodniej Polski, województw lubuskiego i zachodniopomorskiego, wystarczy w sezonie popatrzeć na rejestracje samochodów stojących w korku na głównej ulicy Karpacza.
Czytaj też: Jakub Nowotarski: Europejski Zielony Ład w transporcie to mocne stawianie na transport publiczny

