Wspólny bilet na MPK Wrocław i Koleje Dolnośląskie musi wrócić. Urbancard i papierowe
Od 2013 r. posiadacze biletów na Urbancard, ale również biletów papierowych (np. 24-godzinnych) mogli korzystać z pociągów Kolei Dolnośląskich i Polregio w granicach Wrocławia.
Przed pandemią ponad 14 tys. podróży dziennie po Wrocławiu odbywało się kolejami. I to nie licząc uczniów i seniorów, którzy nie kupowali biletów.
W 2021 r. informacja o likwidacji obowiązującej umowy wstrząsnęła mieszkańcami. – Pasażerowie MPK od lipca nie pojadą pociągami Kolei Dolnośląskich i Polregio na terenie Wrocławia na tym samym bilecie. Wrocławski magistrat i Koleje Dolnośląskie nie porozumiały się ws. honorowania Urbancard i papierowych przejazdówek w pociągach – pisały media.
Główną osią sporu była oczywiście kwota, którą budżet Wrocławia przeznaczać miał na wspólny bilet.
Wspólny bilet na kolej i komunikację miejską obowiązuje m.in. w Warszawie, Berlinie, Lipsku, Dreźnie, Monachium, Brukseli, Wiedniu, Paryżu, Zurychu, Barcelonie i wielu innych miastach.
Czytaj też: Kolejowa obwodnica Wrocławia. Towarowo-pasażerska – dla Krzyk, Gaju, Gajowic, Borka
Obywatelskie uchwały rady i sejmiku
Aktywiści zaprotestowali przeciwko likwidacji wspólnego biletu. Akcja Miasto zebrała 1200 podpisów pod uchwałą obywatelską ws. kolei miejskiej. Projekt jednak został odrzucony przez radę miejską.
Realizacja tej uchwały sprawi, że prezydent kompleksowo zajmie się Koleją Miejską. Urząd bardzo się chwali programem Nasz Wrocław Kolej, ale teraz mieszkańcy płacą o 1000 zł więcej rocznie za możliwość korzystania z kolei. Dla mieszkańców Pawłowic to jeszcze wyższa kwota! Od trzech lat robimy tylko ruchy wstecz! – mówił podczas sesji Jakub Nowotarski, prezes Akcji Miasto.
Przeciwko przyjęciu projektu wypowiedział się radny Paweł Karpiński, m.in. twierdząc, że uchwała jest nie do przyjęcia z uwagi na błędy prawne, budowa kolei miejskiej jest trudnym zadaniem i projekt skierowany jest przeciw Jackowi Sutrykowi. – Mieszkańców interesuje nie to, który urzędnik spotka się z którym, ale kiedy będzie mógł korzystać z kolei na starych zasadach – mówił z kolei Piotr Uhle z Nowoczesnej.
Podobną uchwałę przyjął zaś sejmik województwa, głosami wszystkich klubów. Uchwała dotyczyła Kolei Aglomeracyjnych na terenie województwa, pod którą podpisało się ponad 1300 osób.
Ta pierwsza w historii Sejmiku Dolnego Śląska obywatelska inicjatywa uchwałodawcza zrodziła się z walki o przywrócenie możliwości podróżowania na Urbancard pociągami w obszarze Wrocławia.
W opinii Sejmiku zarząd województwa i marszałek mają być liderem dialogu pomiędzy samorządowcami różnych szczebli w celu powołania Kolei Aglomeracyjnej na terenie Wrocławia, ale też w obrębie Wałbrzycha, Jeleniej Góry i pomiędzy Legnicą, Lubinem i Głogowem. W ramach tych połączeń mają obowiązywać wspólne bilety integrujące komunikację miejską (autobusy i wrocławskie tramwaje) z biletami kolejowymi. W docelowym modelu pociągi powinny jeździć co 30 minut.
Czytaj też: Miłosz Cichuta: Kolej jest ważna dla Wrocławia. Walczymy o lepszy transport
Bilet Nasz Wrocław Kolej – nie wspólny
Magistrat stworzył protezę o nazwie Nasz Wrocław Kolej. Z biletu mogą skorzystać uczestnicy programu Nasz Wrocław z aktywnym statusem podatnika, którzy posiadają bilet kolejowy ze stacji o nazwach „Wrocław” lub „Iwiny”, uprawnia do przejazdu w obie strony, zakupiony jest w taryfie podstawowej lub Razem, cena biletu nie jest niższa niż 104zł (bez ulgi), a także jest w formie papierowej (zakupiony w kasie).
Aktywisci wątpili, czy to rozwiązanie problemu. – Jest co prawda Nasz Wrocław Kolej, ale to nie jest porównywalna oferta – podkreślał Jakub Janas z Akcji Miasto.
Bilet Nasz Wrocław Kolej jest bowiem znacznie droższy niż wspólny bilet. Np. dla mieszkańców Leśnicy, którzy często podróżowali pociągiem, oznacza roczny wydatek 2100 zł w stosunku do poprzednich 800 zł.
Czytaj też: Kolejowa obywatelska inicjatywa uchwałodawcza w sejmiku Dolnego Śląska. 1197 mieszkańców poparło
Debata o wspólnym bilecie
Debatę „Kolej dla klimatu na Dolnym Śląsku” zorganizowano 10 czerwca 2022 r. pod w Barbarze przy ul. Świdnickiej w ramach realizacji projektu „Klimat na Dolny Śląsk” Towarzystwa Benderowskiego w partnerstwie z Towarzystwem Upiększania Miasta Wrocławia, finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.
Jak podkreślał dziennikarz Mateusz Kokoszkiewicz, prowadzący spotkanie, nie ma w Europie miasta, które by budowało kolej aglomeracyjną lub miejską, a które nie miałoby jednego biletu na kolej i tramwaj. – Gdyby berlińczykowi powiedzieć, że przesiadając się na S-Bahn czy autobus musi kupić inny bilet w innej klasie, mocno by się zdziwił – powiedział dziennikarz.
Dr Zbigniew Komar, Urząd Miejski Wrocławia: – Czy są szanse na odtworzenie tego, co było? Nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, że trwają rozmowy między urzędem miejski, Polregio a Kolejami Dolnośląskimi. Rozmowy są dość intensywne, są analizowane różne modele, przede wszystkim w zakresie rozliczeń. W tej chwili jeszcze nie doszliśmy do porozumienia, ale pewne modele wspólnie odrzuciliśmy, a co najmniej dwa modele są w tej chwili uszczegóławiane. Wola jest po wszystkich trzech stronach jak najlepsza, ale nie wiadomo jak to się skończy.
Fakt rozmów potwierdził Wojciech Zdanowski , wiceprezes Kolei Dolnośląskich: – Rozmowy na temat przywrócenia wspólnego biletu są bardzo intensywne. Pocieszające jest to, że pasażerowie nie odeszli, ponad połowa pasażerów została i dalej korzysta z transportu kolejowego. Wrocław kolei aglomeracyjnej będzie potrzebował i od tego będzie zależał dalszy rozwój miasta.
Jakub Janas: – Cieszę się, że rozmowy trwają, chciałbym zobaczyć ich efekty możliwie szybko, bo im dłużej tego biletu nie ma, tym więcej osób jest zrażonych do transportu publicznego. Szkoda, że tych rozmów nie rozpoczęto wcześniej, tylko wrocławianie musieli honorowanie biletów stracić w czerwcu ubiegłego roku. Na Zachodzie wspólny bilet jest standardem.
Czytaj też: Rada miejska przyjęła stanowisko ws. Wrocławskiego Węzła Kolejowego
Marzec 2023. Koleje Dolnośląskie przyjmują propozycję gminy?
Władze województwa i Koleje Dolnośląskie zorganizowały konferencję prasową i ogłosiły, że przyjmą ofertę miasta, a wspólny bilet wróci już od 1 kwiernia. Wspomnieli tam, że oferta miasta zakłada płacenie 9,40 zł od pasażera w granicach miasta.
9,40 zł miało być propozycją urzędu miejskiego z grudnia. UM owszem mówił o takiej kwocie, ale padła też kwota 18 mln zł rocznie.
– Problem w tym, że… te kwoty sobie przeczą! – komentowała Akcja Miasto, wskazując że rozmowy to polityczny cyrk. – Rozbieżność tłumaczył pod powyższym postem jeden z urzędowych rzeczników. Sugerował, że różnica to podróże zaczynające się lub kończące poza Wrocławiem – dla takich najtańszą opcją był kolejowy bilet miesięczny do pierwszej stacji we Wrocławiu (np. dla mieszkańca Oleśnicy jest to trasa Oleśnica-Wrocław Psie Pole; tak jest taniej) i bilet okresowy na MPK, który pokrywał kiedyś dalszą część kolejowej podróży.
Również urząd miejski zapewniał, że dogadał się z przedstawicielami KD i UMWD.
Potem jednak urząd miejski odpowiedział inną propozycją, a także nową propozycję przedstawiły Koleje Dolnośląskie. Oczywiście z tych rozmów nic nie wyszło.
Czytaj też: Tramwaj na Maślice jest istotny dla rozwoju Wrocławia. Inwestycja musi powstać
Rachwalski o wspólnym bilecie
W piątek, 27 stycznia, Akcja Miasto zorganizowała w Barbarze przy ul. Świdnickiej spotkanie z Piotrem Rachwalskim, ekspertem ds. transportu publicznego, dawniej prezesem Kolei Dolnośląskich, a obecnie – prezesem Przedsiębiorstwa Komunikacji Metropolitalnej. Debatę zorganizowano w ramach projektu „Tramwaje i kolej dla klimatu”, finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy Norweskich i Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.
Piotr Rachwalski wyjaśniał, że wspólny bilet to fundament dobrego systemu transportowego: – Brak wspólnej oferty, biletu łatwego w nabyciu jedną transakcją, jest tym, co wg badań i analiz powoduje zmniejszenie atrakcyjności transportu publicznego. To podważa sens wydatków publicznych na ten cel i pojawia się błędne koło, Włodarze mogą kwestionować te wydatki, argumentując, że za mało osób korzysta z tej usługi.
– To kwestia pozafinansowa. Warto przypomnieć, że w tym nowym modelu finansowania [tj. przy nowym sposobie wyceny] oferta wspólnego biletu funkcjonowała pół roku. To pokazuje, że wspólny bilet jest możliwy. Działało przez lata. Wszyscy mówią, że chcą. Wszyscy mówią, że im zależy. Ale porozumienia nie ma. I to już półtora roku – mówił Rachwalski. Tutaj dochodzimy do kwestii pozamerytorycznych. To są decyzje polityczne. Pan prezydent był w radzie nadzorczej Kolei Dolnośląskich i ja uważałem, że to świetna sprawa, bo mogła ułatwić wspólne zrozumienie problemów. Czasami takie decyzje zapadają na górze, Wrocław stał się areną igrzysk dużych graczy politycznych, a cierpią zwykli mieszkańcy i cały system transportu.
Czytaj też: Sławomir Czerwiński: Trasa tramwajowa na Maślice nie może być na rezerwie. Czekamy na niego od lat
Fot tytułowe – Dworzec Główny we Wrocławiu / Hipermiasto / CC-BY-NC-SA 4.0.
Kampanią Wybieram kolej Towarzystwo Benderowskie zachęcać będzie mieszkańców do przejazdów kolejowych, a decydentów – do wsparcia rozwoju kolei.
Informacja opublikowana w ramach realizacji projektu „Tramwaje i kolej dla klimatu”, finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy Norweskich i Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny. Treść dostępna na licencji CC-BY-NC-SA 4.0.