Baza wiedzyKlimat na Dolny ŚląskKomunikacjaWybieram kolej

„Tramwaje i kolej dla klimatu” – projekt z sukcesami. Co udało się zrobić dla sieci tramwajowej i kolei miejskiej?

Niniejsza rozmowa, publikowana w ramach bazy wiedzy Hipermiasta, wieńczy projekt „Tramwaje i kolej dla klimatu” finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię

Pociąg Kolei Dolnośląskich na Leśnicy

z Funduszy Norweskich i Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.

Czytaj też: Profesor Knoflacher: Miasta muszą być skoncentrowane na człowieku, priorytetem przyjazność dla pieszych

Co najbardziej pamietają Państwo z projektu „Tramwaje i kolej dla klimatu?

Jakub Janas: – Zaczynaliśmy ten projekt na przełomie października i listopada, półtora roku temu. Wtedy zacząłem też prowadzić komunikację medialną projektu wspólnie z Martą Ślipek. Zaraz potem była pierwsza debata i pierwsze szkolenie z Piotrem Rachwalskim. To był bardzo dobry start całego naszego projektu, który zgromadził dużo osób, zarówno tych młodszych na szkoleniu, jak i już pełen przekrój wiekowy na debacie z Piotrem. Bardzo dobrze pamiętam kampanię Kolej na Wrocław, którą miałem przyjemność współprowadzić z Miłoszem Cichutą. Nawet nie tyle zaryzykuję stwierdzeniem, co stwierdzę, że odnieśliśmy sukces. Nasze dwa miesiące działań, obecności w mediach, wysłania maili do premiera i do ministrów i do posłów i posłanek przyniosło efekt. PKP Polskie Linie Kolejoweogłosiły przetarg na projektowanie przebudowy Towarowej Obwodnicy Wrocławia, co pozwoli przebudowywać również kolejne części wrocławskiego węzła kolejowego. A to pozwoli w końcu uruchomić kolej miejską czy aglomeracyjną z prawdziwego zdarzenia we Wrocławiu.

Miłosz Cichuta: – W moim wypadku to też akcja Kolej Wrocław, o której Jakub Janas wspominał. To były naprawdę intensywne dwa czy trzy miesiące pracy nad tym, żeby pokazać światu, a przede wszystkim politykom, jak jest istotna modernizacja Wrocławskiego Węzła Kolejowego. Udało nam się dotrzeć do wielu polityków. Udało się nawet sprowadzić ówczesnego sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury Andrzeja Bittela, który powiedział, że PKP PLK i ministerstwo zadbają o Wrocławski Węzeł Kolejowy. To był istotny sygnał wysłany do władz, że oczekujemy tej modernizacji, a razem z nami wnioski do Ministerstwa Infrastruktury i do premiera Rzeczypospolitej Polskiej wysłało 1600 osób. To było naprawdę duże oddolne działanie, które nam się udało skoordynować i odnieść sukces.

Joanna Klima: – Ja w tym projekcie byłam odpowiedzialna za część, którą nazwaliśmy Miejskie Rozmowy. Utkwiło mi w pamięci zbieranie podpisów po inicjatywą uchwałodawczą. Wtedy zebraliśmy 1200 podpisów w sprawie wspólnego biletu na kolej i MPK.

Linia kolejowa nr 143 przy ul. Boya-Żeleńskiego

Ważne jest przede wszystkim to, że wyszliśmy do ludzi i rozmawialiśmy. To niezwykle ważne i to jest kwintesencja dialogu społecznego. Ktoś mówiłby powiedzieć: „aktywiści w swojej bańce opowiadają o transporcie, zajmują się tym i to w ogóle nie wychodzi na zewnątrz”. Ale kiedy wyszliśmy na ulicę na rozmowy z ludźmi o przystankach wiedeńskich, o kolei, okazało się, że ludzie myślą tak samo jak my. Sprawy kolejowe czy tramwajowe nie są wymysły aktywistów miejskich, tylko to, o czym my od wielu lat mówimy. To ma swoje odniesienie na ulicy Wrocławia i to było chyba najbardziej pozytywne zaskoczenie w trakcie tego projektu.

Czytaj też: Parkingi park and ride we Wrocławiu. Gdzie je budować, a gdzie nie?

Zbieraliście podpisy pod inicjatywą uchwałodawczą do sejmiku. Udało się jednomyślnie praktycznie przyjąć tę uchwałę.

Cichuta: – Tak, nasza Obywatelska Inicjatywa Uchwałodawcza, którą złożyliśmy wspólnie z mieszkańcami, praktycznie jednomyślnie przeszła zarówno przez komisję, jak i przez sejmik. Udało się zebrać pod nią 1200 podpisów. Ona ukierunkuje dalsze działania województwa. To, na ile skutecznie przekonamy się pewnie w dłuższej niż w krótszej perspektywie.

Ta uchwała, choć była kierowana do jeszcze obecnego zarządu województwa, to będzie też oddziaływać na nowy zarząd, który zostanie powołany w maju, na rozwój kolei, na powrót wspólnego biletu, na poważne planowanie kolei aglomeracyjnej dla Wrocławia. Mamy nadzieję, że te działania zakiełkują. To, co pewno się udało zrobić, to przekonać większość, jeśli nie wręcz wszystkich radnych sejmikowych do tego, że to jest to temat ważny. Jeśli ktoś jeszcze się w sejmiku wahał, to  po kolejnej obywatelskiej uchwale w tym temacie już nie miał ku temu żadnych powodów.

Czytaj też: Trudny dojazd rowerem do stacji Wrocław Osobowice. To trzeba zmienić!

Joanna Klima: – Muszę dodać, że na początku jak zaczęliśmy zbierać te podpisy, to też zastanawialiśmy się, gdzie stanąć, żeby spotkać mieszkańców. Myśleliśmy, że przy dworcach, bo rzeczywiście takie miejsce najbardziej nośne. Natomiast potem, już w trakcie zbiórki, kiedy weszliśmy w taki wir codziennego zbierania głosów, to się okazało, że można to zrobić i w parku śniadaniowym przy wzgórzu Andersa, i na ulicy Świdnickiej, i przy dworcu. Nie musieliśmy się w ogóle na tym, żeby tłumaczyć ludziom, pod czym mają się podpisać, bo to był bardzo żywy temat. To dla nas było spore zaskoczenie, że mieszkańcy wiedzą o co chodzi. Dostaliśmy sporo informacji zwrotnych o tym, że mieszkańcy korzystali z tego rozwiązania: „Jeździłam tak do pracy, moje dzieci jeździły tak do szkoły, jeździliśmy tak na uczelnie”. Raptem zdaliśmy sobie sprawę, że to, o czym mówimy, to jest realny problem wrocławian.

Czytaj też: Linia kolejowa nr 285 musi zyskać drugi tor. Wniosek do Ministerstwa Infrastruktury

Patrząc na parę tygodni do tyłu, można powiedzieć, że nigdy w historii ani Wrocławia, ani Polski aż tyle nie mówiono o transporcie zbiorowym jak w tej kampanii. Udział transportu zbiorowego w porównaniu do dróg, które często były kluczowym tematem kampanii, tym razem wynosił 70-80% albo i więcej. Jedyny tematem drogowym, który się mocniej przebił, to nie jest temat budowy nowych dróg, tylko remontu starych. To chyba najbardziej wrocławian boli, czyli kostka np. na ulicy Gajowickiej, Zaporoskiej. Natomiast gdy chodzi rozwój transportu, to chyba już wszyscy mają jasność, że bez tramwajów i kolei się nie da po prostu. 

Jakub Janas: Z tej perspektywy kampanijnej również przyznam, że faktycznie tematów zrównoważonej mobilności było bardzo dużo. I to nie tak, że to kandydaci narzucali te tematy, tylko one wychodziły wprost od mieszkańców i mieszkanek, z którymi spotykaliśmy się na ulicach. W bardzo wielu miejscach temat rozwoju połączeń tramwajowych, temat kolei miejskiej, czy wspólnego biletu, był bardzo żywy. Żywe były również sprawy codziennych barier architektonicznych, braku chodnika, braku drogi dla rowerów. Te sprawy mogą się nam nie wydawać mocno związane z transportem publicznym, ale są dla niego kluczowe. Tu chodzi bowiem o kwestię dotarcia na przystanek, czy to kolejowy, czy to tramwajowy, czy autobusowy. Jeśli nie mam spod domu na przystanek wygodnego i prostego chodnika, jak w normalnym cywilizowanym europejskim kraju, no to nie wybiorę nigdy autobusu, bo nie mam jak do niego dotrzeć, wybiorę wtedy swój samochód, który stoi pod domem

Miłosz Cichuta: Cieszę się, że politycy widzą duży potencjał w transporcie zbiorowym. Tego oczekują ludzie i trudno im się dziwić po latach stania w korkach chcą się poruszać właśnie tramwajami czy koleją. Pewnym symbolem tej kampanii stał się tramwaj na Jagodno, o którym stało się głośno podczas wyborów parlamentarnych. kiedy na Jagodnie głosowano do trzeciej. To był jeden z najważniejszych punktów kampanii obojga kandydatów wdrugiej turze. To cieszy, tak, bo Jagodno od 20 lat tramwaju się domaga i cały czas go nie widziało. Jeszcze go trochę nie zobaczy, chociaż teraz jest już projektowany. Miejmy nadzieję na to, że ten trend budowania linii będzie narastał, bo we Wrocławiu tego zdecydowanie potrzeba. Tego oczekują mieszkańcy Maślic, Swojczyc, Stabłowic, Ołtaszyna. Czekamy na to, co się będzie działo w tej kadencji. Miejmy nadzieję, że to nie była tylko sama kampania, tylko że rzeczywiście za zapowiedziami pójdą realne działania. 

Trasa tramwaju na Jagodno – ul. Buforowa

Trzeba również zwrócić uwagę na to, jaka jest nowa rada miejska. Za chwilę nowi radni będą zaprzysiężeni i są to często radni, którzy od wielu lat mówią o transporcie. To był temat, który interesował mieszkańców i dlatego wybrali kandydatów.

Czytaj też: Młodzi rozmawiali o transporcie. Jakie skutki dla klimatu mają wybory transportowe?

Teraz zapytam o sprawę, która się jeszcze nie udała, mianowicie o przystanki wiedeńskie w ulicy Świdnickiej. O tym też była mowa podczas projektu, były publikowane różnego rodzaju apele, inicjatywy, były też rozmowy na ulicach, było zbieranie głosów w projekcie Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. Ten projekt dostał dużo głosów, ale jednak nie na tyle, żeby w coraz trudniejszej konkurencji w WBO się dostać do finału.

Jakub Janas: Faktycznie zabrakło około 500-600 głosów, żeby ten projekt wygrać. Jeśli mam zgadywać, dlaczego się nie udało, to przyczyną jest bardzo duża konkurencja w budżecie obywatelskim, coraz większe sprofesjonalizowanie budżetu obywatelskiego. Sporo osób we Wrocławiu głosujących jest przyzwyczajone do stałych nazw niektórych projektów, bo można zauważyć, że takie projekty jak Rowerowy Wrocław czy Zielona Obwodnica Wrocławia wygrywają co roku, trochę niezależnie od tego, co dokładnie jest ich treścią.

Ciężej jest się przebić z zupełnie nowym projektem, natomiast mogę zdradzić, że jako Akcja Miasto będziemy próbować w najbliższym budżecie obywatelskim przekonać wrocławian do zmiany ul. Świdnickiej. Tak, żeby wraz z przystankami wiedeńskimi stworzyć bezpieczną, przyjazną dla rowerzystów i pieszych ulicę Świdnicką.

Ulica Świdnicka we Wrocławiu

Jako radny-elekt mam też nadzieję, że w ogóle takich projektów nie będziemy musieli zgłaszać  w budżecie obywatelskim, bo będą one realizowane z właściwego budżetu  gminy, bo w ten sposób trzeba załatwiać najpilniejsze potrzeby w mieście, a nie przekonywać, żeby mieszkańcy musieli starać się o to w budżecie obywatelskim. 

Joanna Klima: Z tymi przystankami wiedeńskimi rzeczywiście mamy problem. Po pierwsze wiadomo, że realizacja tego projektu była obietnicą panelu obywatelskiego. Projekt leży w szufladzie zabetonowany i nie wiemy, co się dzieje, że nie może być z tej szuflady zostać wyciągnięty na biurko. 

Prowadziliśmy na ul. Świdnickiej nasze miejskie rozmowy, zresztą w niesprzyjających warunkach, bo padało. Jedna starsza pani nam opowiedziała, że jak wraca do domu, a mieszka przy ul. Świdnickiej, to jedzie przystanek dalej, żeby wygodnie wysiąść z tramwaju, a potem sobie wraca. Historie pokazywały, jak bariery komunikacyjne utrudniają ludziom życie. Nie mówiąc już o rodzicach, którzy wtaszczali swoje wózki do tramwajów. W trakcie samych rozmów ludzie często nie rozumieli, co to jest przystanek wiedeński. Ale jak tłumaczyliśmy, że to taki przystanek jak na ulicy Krupniczej, to już wszyscy wiedzieli, o co chodzi. 

Natomiast jeżeli chodzi o projekt WBO, to mam swoją osobistą refleksję. Moim zdaniem Wrocławski Budżet Obywatelski skupił się ostatnio głównie na działaniach osiedlowych. I ludzie jak myślą o WBO, to myślą o swoim podwórku, o swojej ulicy, o najbliższym otoczeniu. Ulica  Świdnicka to trochę ziemia niczyja: centrum miasta, ludzie tylko nią przejeżdżają, a w WBO zagłosowali za swoim parkiem, za swoim placem zabaw, za swoim skwerem. Taki projekt w ogóle nie powinien wpaść do puli WBO, tylko powinien zrealizowany być po prostu przez miasto, jako konieczność komunikacyjna w mieście. 

Czytaj też: Urbaniści: planowanie sprzeczne z transportem oznacza rozrzutność i dewastację

Wspomniała pani o panelu obywatelskim. W ramach projektu Akcja Miasto oceniła to, jak został zrealizowany Wrocławski Panel Obywatelski w dziedzinie transportu. Jakie są efekty tej oceny? 

Jakub Janas: Niestety zdecydowana większość. założeń i rekomendacji Wrocławskiego Panelu Obywatelskiego nie jest do dzisiaj spełniona. Jedynie w części jedynie tych rekomendacji rozpoczęto prace, niewiele tych rekomendacji wdrożono w 100%. Z całością raportu można zapoznać się na naszej stronie i tam serdecznie zapraszam po więcej szczegółów.

Patrząc na to, że ten panel obywatelski był już 4 lata temu. na to ile energii społecznej i zaangażowania poszło na jego realizację, widzimy smutny obraz demokracji lokalnej we Wrocławiu. Mam nadzieję, że ten obraz się w najbliższych latach poprawi i faktycznie zaczniemy wypełnianie tych rekomendacji. No bo trochę głupio łamać swoje obietnice dane mieszkańcom i mieszkankom Wrocławia. 

Joanna Klima wspomniała o miejskich rozmowach ws. przystanków wiedeńskich, ale to niejedyne miejskie rozmowy przeprowadzone przez dwa lata. O czym rozmawialiście, gdzie byliście i jakie były tematy, które mieszkańców najbardziej poruszały? 

Joanna Klima: Jednym ważnych tematów to był temat kładki, która miała połączyć Przedmieście Oławskie i Stare Miasto. Stanęliśmy przy fosie miejskiej, rozmawiając o inwestycji. Można było stanąć, wypić z nami kawę, herbatę Mieszkańcy Przedmieścia Oławskiego dowiedzieli się, że my stoimy na rogu skweru i zaczęli przychodzić, prawie że w kapciach, żeby nam powiedzieć:  tak, ta kładka jest potrzebna. 

Kładka Niepodległości

Rozmawialiśmy z mieszkańcami Nadodrza o śmieciach, o podwyżce opłat za wywóz śmieci, która dotknęła nagle mieszkańców. Dowiedzieliśmy się wtedy, że wprowadzona została podwyżka bez żadnej komunikacji, bez przygotowania mieszkańców, w okresie świątecznym ona się pojawiła. Rozmawiali też z nami o szczurach, które biegają po Nadodrzu.

Czytaj też: Kluczowe działania dla osiedli dla zrównoważonego transportu [ANALIZA HIPERMIASTA]


Fot. tytułowe – Rowery przy Dworcu Głównym / Hipermiasto / CC-BY-NC-SA 4.0.


Informacja opublikowana w ramach realizacji projektu „Tramwaje i kolej dla klimatu”, finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy Norweskich i Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny. Treść dostępna na licencji CC-BY-NC-SA 4.0.


Active-citizens-fund@4x-1024x359

Hipermiasto

Towarzystwo Benderowskie

Dodaj komentarz