Odwołanie marszałka ws. szpitala na Traugutta – komentarz

Pod koniec marca konserwator wojewódzki wpisał szpital przy ul. Traugutta do rejestru zabytków. Odwołanie do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego złożył inwestor, firma AmRest i Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, dotychczasowy właściciel. Dlaczego marszałek nie chce dbać o dziedzictwo?

16 kwietnia 2018 r. Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego (UMWD) odwołał się od decyzji Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (DWKZ) o wpisie do rejestru zabytków czterech budynków dawnego szpitala Bethanien (po wojnie Dolnośląski Szpital Specjalistyczny im. Tadeusza Marciniaka) przy ul. Traugutta we Wrocławiu. Pod pismem przesłanym do Ministerstwa Kultury podpisali się marszałek Cezary Przybylski i członek zarządu województwa Jerzy Michalak. Wśród powodów odwołania od decyzji wymieniono: „niewyczerpujące zebranie materiału dowodowego w sprawie, w tym w szczególności nieprzeprowadzenie dowodu z opinii biegłego z zakresu ochrony zabytków lub architektury i budownictwa”, „przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów” (w innym miejscu: „dowody ocenił w sposób instrumentalny i dowolny”) oraz „niespójne i niewystarczające uzasadnienie decyzji”.

Szczególne zdziwienie musi budzić owo domaganie się udziału w postępowaniu biegłego, choć według ustawy o ochronie zabytków „do rejestru wpisuje się zabytek nieruchomy na podstawie decyzji wydanej przez wojewódzkiego konserwatora zabytków” (Rozdział 2 Art. 9 pkt. 1). A zatem należy przyjąć jako oczywisty fakt, iż DWKZ z racji swego urzędu posiada odpowiednie po temu kompetencje i wiedzę, które uprawniają właśnie do „swobodnej oceny dowodów”. Trzeba także przypomnieć, że dla swojego postępowania DWKZ poprosił o opinię Narodowy Instytut Dziedzictwa (NID), który potwierdził wartość zabytkową budynków dawnego szpitala (w odwołaniu UMWD wspomina się ten fakt, jednocześnie starając się bagatelizować jego znaczenie).

W dalszej części pisma marszałków pojawia się krótka charakterystyka każdego z budynków dawnego szpitala, gdzie padają opinie negujące ich autentyzm, wartość artystyczną, historyczną, naukową, a więc po prostu zabytkową. Co ciekawe, przy opisie budynku szpitala II z 1916 r. (największego i chyba najcenniejszego gmachu w kompleksie) nie podano żadnego argumentu, wymieniając tylko, iż „był w omawianej grupie stosunkowo najmniej przekształcony”, zaś zmiana wysokości jednego stropu i przebudowa wnętrza w kameralnym, fantazyjnym budynku dawnej portierni i kostnicy „spowodowała, że integralność rozumiana, jako jedność i spójność formy architektonicznej i przestrzeni wewnętrznej tu już nie występuje”.

Dalej w piśmie jako zasadne do wykonania celem ustalenia wartości budynków przy ul. Traugutta wymienia się chyba wszystkie istniejące rodzaje badań konserwatorskich. I tak Skarżący domaga się wykonania trzech rodzajów studiów konserwatorskich („historyczno-urbanistycznego”, „historyczno-architektonicznego” i „historyczno-konserwatorskiego”, wszystkie z przedrostkiem „rozszerzone”) zarówno dla budynków poszpitalnych, jak i całej dzielnicy. Przypomnę, że mowa jest o budynkach XIX i XX-wiecznych, tymczasem zlokalizowany na Starym Mieście gotycki kościół św. Macieja na potrzeby niedawnego remontu generalnego otrzymał jedno studium konserwatorskie, autorstwa P. Wanata, które jak widać okazało się w zupełności wystarczające. Dalej Skarżący domaga się „pełnej współczesnej inwentaryzacji istniejących budynków metodą skanowania 3D” (wybór akurat tej metody, wymagającej użycia rzadko stosowanego i drogiego sprzętu, wydaje się złośliwością, w sytuacji gdy sama inwentaryzacja i tak będzie musiała zostać wykonana, ale przez inwestora, którego zadaniem jest dostarczenie projektów remontu i adaptacji budynków).

Kolejnym z listy badań ma być „rozwarstwienie chronologiczne murów” (odkrywki architektoniczne) celem „identyfikacji średniowiecznych i wczesnonowożytnych budowli poprzedzających powstanie zespołu Bethanien” (pytanie, jaki to ma mieć pożytek dla poznania wartości istniejących budynków, w miejscu których wcześniej znajdowała się zazwyczaj drewniana zabudowa mieszkalna i gospodarcza przedmieścia). Następnie postuluje się badania celem „określenia techniki i technologii budowy” (jest ona powszechnie znana – budynki murowane z cegły maszynowej, stropy ceramiczne i żelbetonowe), „przeanalizowanie etapowości procesu budowlanego” (także jest on powszechnie znany – dawny szpital powstał w trzech fazach: 1852-1879, 1882-1895 i 1913-1916, a wiedza ta, poza opracowaniem NID, występuje także w książkach popularno-naukowych dostępnych we wrocławskich księgarniach).

Dalej wymienia się „inwentaryzację i badania stolarki zabytkowej” (co znowu należy do zadań inwestora, który będzie te okna i drzwi remontował/uzupełniał/wymieniał), „inwentaryzację, analizę i badania detalu architektonicznego” (został on wyczerpująco opisany przez DWKZ i NID, przy czym, co ciekawe, w innym miejscu tekstu Skarżący utyskuje, że „opisując wartość artystyczną obiektu architektury i budownictwa należy jednak oceniać nie tylko cechy plastyczne, stylistyczne, dekoracyjne, ale też funkcjonalne, konstrukcyjne i materiałowe”), a nawet „inwentaryzację i badania elementów zabytkowej infrastruktury technicznej budynków” (zapewne chodzi o rury w piwnicach i pod ziemią).

Kolejne na liście do wykonania wymienia się badania „tynków i pierwotnej kolorystyki elewacji” oraz „kolorystyki i wystroju malarskiego wnętrz” (oba może zawsze zlecić inwestor, jeśli do ich wykonania nie zostanie zobowiązany przez konserwatora zabytków). Dalej śmieszność argumentacji jeszcze wzrasta, gdy postuluje się „badania i analizy zapraw zabytkowych” wszelkimi możliwymi metodami [„analiza w mikroskopie skaningowym (SEM) i mikroanaliza rentgenowska (EDS)”, „badania mikrochemiczne i granulometryczne”, „analizy termiczne”, „analizy metodą atomowej spektrometrii absorpcyjnej (AAS) i optycznej spektrometrii emisyjnej ze wzbudzeniem plazmowym (ICP-OES)”]. To, w połączeniu z kolejnym postulowanym badaniem: „historycznych materiałów budowlanych (m.in. cegieł)” (cegły pochodzą najpewniej z wrocławskich cegielni z XIX i XX w.), pozwala mieć obawę, czy autor/autorzy pisma sygnowanego przez marszałków nie pomylili aby budynków.

Na zakończenie radzi się jeszcze wykonanie „wyprzedzających badań georadarowych w rejonie dawnego koryta Oławy wraz z pełnym opracowaniem wyników badań”, „badań archeologicznych” (kolejne z obowiązków dla inwestora), „badań geomorfologicznych”, a nawet „dendrochronologicznych prób drewna pobranych z historycznych konstrukcji” (których daty budowy są dokładnie znane, Skarżący nie opisuje przecież prehistorycznego grodu drewnianego czy łodzi Wikingów wydobytej z morskiego dna).

Nasuwają się pytania: kto, jeśli nie inwestor, miałby te wszystkie badania zlecić i pokryć ich koszty oraz jaka byłaby ich przydatność dla zwiększenia wiedzy koniecznej do oceny wartości zabytkowej tych czterech budynków celem wpisania ich do rejestru zabytków? Skarżący najwyraźniej nie wie, jak pracuje DWKZ, jaki powinien być nakład pracy i środków na przeprowadzenie jednej decyzji administracyjnej oraz jaki cała ta procedura powinna mieć stopień skomplikowania. Niestety Skarżący stosując klasyczną zasadę „na każdego znajdzie się paragraf” w praktyce domaga się od urzędu konserwatorskiego obstrukcji, przeciągania sprawy w nieskończoność. Pomimo sypania specjalistycznym nazewnictwem okazuje swoją nieznajomość materii, bo gdyby z takim podejściem i przedstawianiem warunków „niezbędnych” decydowano o wpisywaniu zabytków do rejestru, to we Wrocławiu nie wpisano by niczego.

Co ciekawe, współautor odwołania, członek zarządu województwa Jerzy Michalak, na portalu społecznościowym (a więc w przestrzeni quasi-publicznej) napisał pod postem Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia (jednego z wnioskodawców o wpis szpitala do rejestru zabytków):

„W czasie postępowania przetargowego informowaliśmy potencjalnych nabywców o tym, że toczy się postępowanie w sprawie wpisania kompleksu przy ul. Traugutta do rejestru zabytków. Po wyłonieniu nabywcy, w dniu podpisania aktu notarialnego (dosłownie na kilka godzin przed podpisaniem aktu) wpłynęła do UMWD decyzja Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o dokonaniu tego wpisu. W akcie notarialnym takiej informacji formalnie nie było. Byliśmy wskutek tego zmuszeni do złożenia odwołania niejako z ostrożności procesowej, chcąc uniknąć sytuacji w której nabywca mógłby podnosić zarzuty i roszczenia przez powołanie się na brak wiedzy o wpisie w dniu zawierania umowy. Osobiście uważam, że kompleks powinien być objęty pełną ochroną konserwatorską. Liczę na to, że Minister utrzyma decyzję Konserwatora w mocy” [pisownia oryginalna].

Już zatem pomijając błędy logiczne w odwołaniu, zdemaskowanie tej hipokryzji powinno ukrócić całą tę farsę i z miejsca zakończyć postępowanie w sprawie wpisu budynków do rejestru zabytków.

Przeczytaj odwołanie marszałka:

odwołanie od dec DWKZ urz marsz

Przeczytaj wniosek Towarzystwa Benderowskiego i Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia o wpis szpitala do rejestru zabytków.


Zdjęcie wyróżniające: zrzut ortofotomapy w 3D z wrocławskiego geoportalu